Niestety Łukasz Byczkowski nie wygrał walki z rakiem, ale walczył do samego końca. Odszedł o godzinie 22.20.
Dziękuję wszystkim za wsparcie.
Na prawdę szkoda, że Byku odszedł, nie miał nawet 30 lat, był dobrym przyjacielem, nie znam chyba ani jednej osoby, która by powiedziała, że Łukasz był złośliwy, albo nie był pomocny.
Jeśli jest tam coś po tej drugiej stronie, to pewnie już teraz gra na boisku, sali goalballowej czy stole do showdowna.
Byku spoczywaj w pokoju.
Kategorie
5 odpowiedzi na “Koniec walki Łukasza”
straszne i niesprawiedliwe.
Jeśli istnieje druga strona, to ani straszne, ani niesprawiedliwe, bo na pewno jest tam fajniej, niż tutaj. A jeśli druga strona nie istnieje, to po prostu wydarzył się fakt biologiczny, tak samo przyrodniczo neutralny, jak gdy lew pożera jagniątko. Osobiście wybieram opcję numer jeden, ale jeśli ktoś jednak tę drugą, to nie rozumiem takiej niespójności w myśleniu, że się faktom z chaoosu biologicznego przypisuje jakieś etyczne znaczenie.
Szkoda, że odszedł. Szkoda, bo jeszcze tyle mugł zrobić.
Znałam go i lubiłam jak wszyscy. Dobrze, że miał przynajmniej przyjaciół blisko siebie w tym trudnym czasie.
nie znam człowieka, ale rozumiem Cię w ciągu 2 lat straciłam 3 bliskie osoby.